Whistler zajęłam
-
Szykowałam się na ten bieg, bo rok temu w Whistler zajęłam 8. pozycję w
próbie przedolimpijskiej, pasowała mi trasa - opowiadała Nowakowska,
drobniutka, uśmiechnięta dziewczyna. Jej twarz ledwo było widać zza
wielkich przeciwsłonecznych okularów. Była wzruszona, trochę trzęsły
jej się ręce. Rzeczywiście ten wynik trafił w nią jak piorun z jasnego
nieba.
24-letnia biatlonistka nigdy wcześniej nie była tak wysoko w PŚ.
Pochodząca z Duszników biatlonistka jest uznawana za największy talent
w naszym kobiecym biatlonie, ale na razie świadczyły o tym głównie
rezultaty w sztafetach. W PŚ w dziesiątce była tylko raz.
Opowiadała, że tego ostatniego strzelania to w ogóle
nie pamięta. Podejmowała instynktowne decyzję, i przytrafiła się jedna
zła. Dobrą decyzję Weronika podjęła natomiast rok temu, gdy zamieniła
"Ryśka" na "Zbyszka". - To moje karabiny, ja zawsze nadaję im imiona,
są moimi przyjaciółmi. Po rozstaniu z "Ryśkiem" musiałam się długo
przyzwyczajać do "Zbyszka". Nowy karabin to dla nas jak nauczyć się
czytać w obcym języku. Ale się nauczyłam, a dzień przed biegiem
pogadałam ze "Zbyszkiem", wyczyściłam go, co obiecałam po ostatnim
strzelaniu. I jakoś mi pomógł - uśmiechała się Nowakowska.